Informacje


Czy są tajemnice w sporcie gołębiarskim? Filip, Jo i Raf Herbots (2001r.)

To pierwszy z serii (7) artykułów autorstwa Rodziny Herbots, czołowych hodowców belgijskich. Czy w naszym sporcie są tajemnice? Na to palące pytanie, interesujące hodowców na całym świecie, Rodzina Herbots spróbują dać jedną lub wiele odpowiedzi. Na podstawie działalności i doświadczeń z 50 lat czynnego uprawiania tego sportu. Artykuły te do „Die Brieftaube” tłumaczyła Gerda Ruwen. Cieszymy się na dalsze relacje. (Przypisek Redakcji). Od mistrzów wiemy, że oni nie patrzą do kart. Dlatego jest ciężko ich pytać, aby wyłudzić ich metody. To jest natychmiast określone jako tajemnica! Jednak każdy hodowca się zgodzi, że w prowadzonych obserwacjach, bardzo istotną rolę odgrywa środowisko stwarzane przez sam gołębnik jak również przygotowania do sezonu lotowego. Wyjaśnienia o przygotowaniach do sezonu lotowego są następujące: nie jesteśmy przyzwyczajeni, w czasie okresu zimowego, do pozwalanie gołębiom na wolne obloty koło domu. Czy im dać czy nie dać tej możliwości. Warunkowane to jest złymi fazami pogody i naturalnymi niebezpieczeństwami ze strony np. jastrzębi. Kiedy przygotowujemy się do sezonu lotowego po tak długim zamknięciu gołębi, znowu muszą od nowa trenować. Gołębie przy treningu z około 40 km mogą mieć duże problemy przy powrocie do domu. Nie wystarczy, kiedy się sądzi, że one musza wielokrotnie trenować z odległości od ? i do 100 km. One mogą mieć dla gołębi ciężkie cielesne i duchowe następstwa. Z uwagą należy im się przyjrzeć czy z tymi gołębiami jest wszystko w porządku. One nie chcą natychmiast po otwarciu okien wylatywać z chęcią na zewnątrz przy oblocie koło domu. Kto mimo tego dalej loty treningowe prowadzi robi wielki błąd. Co jest do zrobienia, gdy można chorobę zatrzymać? Chodzi tu bardzo często o pułapki wokół przekwaszeniem kwasem mlekowym w mięśniach i kościach. Teraz przychodzi pora na hodowcę, który dla tych gołębi musi coś zrobić. Doprowadzić to wszystko do porządku. Najlepszą formą działania jest zapewnienie tym gołębiom – bardzo dużo spokoju. Ocet jabłkowy powinien przywieść wszystko do porządku. Kiedy je potem jeszcze potraktujemy przez kilka dni drożdżami piwnymi na pokarm, da spostrzeżenia, że gołębie stają się szybsze i znowu chętnie latają. Trening jest rzeczą bardzo ważną! Kilkakrotnie już zauważyliśmy, że gołębie, które z lotu treningowego bardzo późno przybyły do domu, były często najszybsze z lotów w niedziele. Za podstawę widzimy tu fakt, że te ptaki lepiej orientują się od tych, które lecą w gromadzie do domu. Więc trening jest nadal bardzo ważną sprawą. Powinno się także wdowca zawsze przed lotem poddać „ciśnieniu”, przez siedzeniu na jajkach, karmieniem, samiczką, zazdrością o celkę itd. Poprawia się wtedy prędkość, uczymy je przylatywać „prosto do domu”. Szczególnie trzeba uważać przy gołębiach rocznych, które podróżują pierwszy raz w drużynie wdowców. Roczne mają nam dopowiedzieć jak są przywiązane do celki, zanim pierzenie ukończą. Bierze się do tego młodego ptaka przelotowanego z gołębnika młódków. Daje mu się samiczkę i dostaje celkę. Powinny złożyć pierwsze jajka i je wysiadywać, zanim się je rozdzieli. Ten młody ptak staje się stateczniejszy. Około 8 tygodni przed lotami są parowane ponownie. Są przy tej metodzie pewne trudności. Trzeba zrozumieć, że te gołębie potrzebują więcej czasu. Niecierpliwość jest tu złym doradcą. Powinno się im zawsze w przedlotach pokazywać samiczki, uczą się one gry i wzrasta ich zaufanie. To wszystko jest rzeczą hodowcy, który chce wszystko sprowadzić na dobrą drogę.

.................................................................................................................................................................................

..................................................................................................................................................................................

Odstawianie gołębi młodych Tłumaczenie artykułu Dr H.-E. Schwidde

Absetzen der Jungtauben”z czasopisma „Die Brieftaube“. Kiedy młode gołębie oddzielamy od rodziców, obok przestawienia psychicznego, mocna zmiana następuje w przyzwyczajeniach żywieniowych. Nagle, nie otrzymują już pokarmu od rodziców i muszą podany pokarm pobrać samodzielnie. Naturalnie powstaje przy tym proces uczenia się nowych przyzwyczajeń, które później są jeszcze poprawiane. Dlatego jest to ważne, że hodowca kieruje i próbuje przeszkadzać w złych przyzwyczajeniach. Przede wszystkim powstaje pytanie: kiedy powinniśmy je odstawić? MOJE OSOBISTE DOŚWIADCZENIE TO W WIEKU OD 21, NAJWYŻEJ 22 DNIOWE! Założenie naturalnie jest takie, że w ostatnich dniach przed odłożeniem, dodatkowo w celkach gniazdowych , podawana jest karma. Przed tym 21 dniem młode, moim zdaniem, są jeszcze zbyt niezaradne i albo mają problemy z samodzielnym przyjęciem pokarmu i zaczynają żebrać. Po 22 dniu młode, po części z przyzwyczajenia muszą samodzielnie przyjąć karmę dziobem. Młode, które przyzwyczaja się do odżywiania samodzielnego, w pierwszych dniach po odsadzeniu z reguły nie są specjalnymi żarłokami. Gdy młode gołębie maja 17 –18 dni, stawiam do celki miseczki napełnione pokarmem. Tu młode bardzo szybko uczą się od starych jeść z miski. Tak pierwsze założenie do odstawienia jest wypełnione. Aby możliwie wiele gołębi równocześnie odstawić po raz pierwszy do osobnego gołębnika, biorę młode w wieku 21 i 22 dni. Psychiczne przestawienie z ciepłego gniazda na zimną podłogę gołębnika, u młodego gołębia nie jest tak wielkie, jeśli w kącie gołębnika położymy słomę, tytoniowe żebra lub słomę konopi. Daje to bardziej przytulne otoczenie i chętnie tam leżą. Szczególnie jeszcze jak młode odstawimy wieczorem, leżą jeden obok innego jak w namiastce gniazda. Ja zasadniczo odstawiam młode wieczorem po karmieniu i kontroluję, czy wole jest dobrze napełnione. Kiedy młode w nowym gołębniku spędzą noc, łatwiej pomaga im to zakceptować nowe otoczenie. Pojnik powinien być wstawiony do gołębnika wraz z odłożeniem młodych. Inaczej traktuje się karmę. Młodym pozwalamy z niej korzystać po upływie około 24 godzin, a więc po południu na drugi dzień po odsadzeniu. Mimo braku przyzwyczajenia powinny już przy pierwszym posiłku z wielkim apetytem rzucić się na pokarm. Po nakarmieniu, karmnik z gołębnika zostaje wyniesiony. Ta metoda likwiduje pierwsze złe przyzwyczajenia, że młode gołębie bawiąc się pokarmem przyjmują stale parę ziaren i nie czują nigdy głodu. Nie przyzwyczajają się do poprawnych posiłków i według mego doświadczenia rozwijają się bardziej powolnie. Ponieważ prędkość wzrostu w pierwszych tygodniach po odstawieniu jest jeszcze względnie wysoka, istnieje odpowiednie zapotrzebowanie na substancje białkowe. Przyjąć należy podawanie pokarmu z zawartością roślin strączkowych ( bobik, grochy, wyka ), jest to z tego powodu bardzo ważne. W pierwszych dniach samodzielnego odżywiania się młode skłaniają się do wyszukiwania tylko małych ziaren ( pszenica, dari, milo itp.). Tu pojawia się pierwsze niedobre przyzwyczajenie. Dlatego już do pierwszego posiłku konieczne są ziarna mieszanki grochów. Po pierwszym posiłku wszystkie młode mają zanurzane dzioby do wody w pojniku. Później powtarzam to tylko jeszcze z młodymi, które mrużą oczy co jest znakiem, że mają pragnienie. Skoro tylko wszystkie młode przyjmują mieszanki grochów bez problemu, przechodzimy z czasem na normalną mieszankę dla młodych, ale bez kukurydzy. W następnych tygodniach dodaję powoli trochę kukurydzy, później, także jęczmień. Tym samym zmniejszam ilość nasion strączkowych z 40 do 30%. Mocne karmienie ziarnem z dużą zawartością białka powoduje dalszy rozwój organizmu i rozwój mięśni. Przechodząc na większą dawkę węglowodanów i surowego włókna powodujemy większy spokój młodych i pokarm jest bardziej lekkostrawny. Środkiem zdrowotnym, przy odsadzaniu młodych, jest tabletka podana każdemu przeciw „żółtemu guzkowi”. Zadbać należy o dostęp do mineralii, pierwiastków śladowych i niewielkiej dawki witamin. Dbamy o dostęp świeżego powietrza i słońca. Gołębnik musi być suchy, wyścielony słomą lub materiałem podobnym.

.....................................................................................................................................................................

.....................................................................................................................................................................

Marzec! Co jest do zrobienia teraz?

Słońce przynosi formę i życie. Herbert Wieden „Die Brieftaube” nr 10/2007 W tych dniach w większości gołębników następuje przygotowanie do lotów, które zaczynają się mniej więcej za 6 tygodni. Natura w wielu szczegółach zamienia w hodowli czas zimowy, jednak większość hodowców zaczyna teraz. W większości landach w Niemczech nie można zimą wypuszczać gołębi ze względu na plagę jastrzębi. Z natury rzeczy gołębie teraz są za ciężkie czy żywiono je właściwie czy nie. Przyjmijmy więc, że od połowy marca gołębie powinny mieć swobodny oblot. Jak optymalnie je do tego przygotować? Ja sam robię to tak, że około 20 lutego dobieram wdowce w pary. W tym czasie gołębie tracą na wadze ze względu na większy ruch. Siedzą na jajkach 5-6 dni i znowu są rozdzielane. Teraz ich waga jest w miarę normalna. To nie znaczy jeszcze długo, że one są we właściwej formie. Teraz sporo czasu mogą spędzać w powietrzu. Nie da się uniknąć całkowicie strat spowodowanych przez jastrzębia, jednak teraz one mają większe szanse. Gdyby dłużej siedziały na jajkach znowu ich waga by wzrosła a chęć do latania zmalała. Kiedy dopuścimy do wychowu młodych, one jedzą naturalnie znowu dużo więcej i ich waga znowu rośnie. Często znowu stają się ofiarami drapieżnika. Dać swoim gołębiom konieczny czas! Czy dajemy swoim gołębiom w pierwszych 14 dniach wolnego oblotu możliwość przystosowania się do zmienionej sytuacji? One nie mogą w pierwszych dniach latać w gromadzie i zwiedzać duży teren. One wychodzą kiedy chcą. Więc należy zostawić gołębie przez te 14 dni w spokoju, który chce wychodzi i lata, który chce nie wychodzi. Jednak to nie może tak pozostać. Do końca marca gołębie swobodnie latają godzinę i to wszystko. Większość lata znowu w grupie i niebezpieczeństwo strat staje się mniejsze. Gołębie, które nie wychodzą można wywieść prywatnie na małe odległości. Nie można obawiać się niebezpieczeństwa ich zguby. Strach jest złym doradcą. R Jak przynoszę swoje gołębie w marcu w formie? Każdy, kto ma już długo gołębie pocztowe, wie, że na wiosnę nic zdrowia nie zastąpi. Kto do tej pory tego nie osiągnął, nie będzie mógł nigdy podnieść właściwej formy. Jest więc na czasie , najpóźniej teraz na konieczne badania. Dobry wygląd gołębi może być zwodniczy. W spokojnym czasie gołębie z dobrym systemem immunologicznym są z zarazkami chorobotwórczymi. Przy wysiłku i stresie zarazki wzrastają bardzo szybko i świetność znika. Więc teraz koniecznie muszą spotkać środki. Przy jakichkolwiek orzeczeniach weterynaryjnych jest konieczność leczenia. Zakładam przy tym, że szczepienia były przeprowadzone we właściwym czasie. Kuracja przeciw trichomoniazie jest właściwa przy każdej wiośnie i powinniśmy ją przeprowadzać zawsze. Wszystkie inne leczenia tylko przy potrzebie po odpowiednich badaniach. Zdrowe gołębie muszą zostać teraz zaopatrzone żywieniowo w składniki, których w długim okresie zimowym brakowało. Musi być w pokarmie wystarczająco dużo białka. Witaminy, minerały i pierwiastki śladowe są teraz ważniejsze niż w czasie lotowym i kiedy tym napełniona jest pamięć, gołąb przychodzi do formy. Klimat gołębnika. Stworzyć klimat, czuć pomyślność! Nie doceniamy klimatu gołębnika dla rozwoju formy na wiosnę. Żadna forma nie może się rozwinąć w gołębnikach wilgotnych, ciemnych. Słońce przynosi formę i życie. Słońce jest niewystarczające i można dopomagać odpowiednim oświetleniem. To samo jest z ciepłem. Jeśli gołębniki są zimne można od marca zastosować lekkie ogrzewanie, co jest dobre dla gołębi. Inaczej w zimie, jest to oczywiście przyjemne, ale forma lotowa przyjdzie za wcześnie i może jej zabraknąć kiedy będzie potrzebna. Gołąb jest zwierzęciem, które potrzebuje krańcowo dużo tlenu. Uszczelnianie gołębników, by zatrzymać ciepło jest z pewnością całkiem fałszywe. Wentylacja winna działać zawsze nawet w złą pogodę. Starczy usiąść spokojnie na pół godziny w gołębniku. Czujemy przy tym dobrze , gołębie także. Wolny oblot tak, trening tak, ale tylko przy sprzyjającej pogodzie! Każdy wie, że to właśnie marzec i kwiecień dają krańcowo różne warunki pogodowe. Dni ze śniegiem, dni słoneczne, przy których pod koniec marca mamy do 20 stopni ciepła. Powinniśmy dokładnie przyjrzeć się porze o jakiej dajemy gołębiom wolny oblot. Jest całkowicie właściwe by odbywało się to zawsze o tej samej porze dnia. Gołębie, jak wszystkie inne zwierzęta, mają bardzo dokładne wyczucie czasu i czas zegarowy znają bardzo dokładnie. Jednak nie jest całkowicie stosownym, dać gołębiom wolny oblot w zadymkę lub przy bardzo zimnych wiatrach. Lepiej z takiego oblotu zrezygnować. Dopasowane karmienie. Większość hodowców wie naturalnie, że zimą musimy karmić lepiej. Zresztą gołębie pokazują nam to bardzo dokładnie. Gdy jest ciepło pokarm prawie zawsze zostaje, choć dajemy im mniej. Pogoda wpływa na formę. Kto wypuszcza gołębie przy bardzo złej, niestałej pogodzie może tym zniweczyć im formę. Kierownicy lotów powinni mieć to na uwadze, lepiej zrezygnować z lotu przy złej pogodzie. Bardziej korzystnie jest zrobić 3 loty w tygodniu przy ładnej pogodzie niż jeden przy temperaturze 5 stopni C przy zimnym deszczu i przeciwnym wietrze. Jednak komu to mówić, jak nie kierownikom, którzy dobrze o tym wiedzą, choć nie zawsze to stosują. Więc, zwrotnice są nastawiane przez następne tygodnie do nadchodzącego nowego sezonu lotowego. Kto robi teraz spore błędy, już tego nie nadrobi.

...........................................................................................................................................................................

...........................................................................................................................................................................

Marzec i kwiecień Ad Schaerlaekens

„Die Brieftaube” nr 16/2007 Pierwsze loty na wiosnę hodowcy różnie oceniają. Kiedy oni grają dobrze, mówią „ gołębie muszą być już z początku w formie!” Jeśli idzie gorzej wskazują, że „to nie ma nic do znaczenia, forma ma przyjść dopiero później!” Farbowani krótkodystansowcy w Belgii żądają naturalnie od swoich gołębi natychmiastowych osiągnięć. Nie jestem graczem na krótkich dystansach w Belgii i nie jest to dla mnie ważne lecz dla niektórych hodowców nie tak całkiem nieważne. Gołębie nie są jeszcze w dużej formie, ale chodzi o to by one bez problemów wracały do domu. Na początku wszystko musi być w porządku! Hodowcy, którym idzie źle na starcie, pocieszają się, że „nie ma to znaczenia, ich czas jeszcze przyjdzie”. Widzą to często fałszywie, nie przyjdzie „to” gdyż bywa złudne. Musi już na początku przynajmniej być dobrze. Tu możemy być spokojni, gdy ze zdrowiem gołębi wszystko jest w porządku. Ja jednak każdej wiosny mam strach by nie zgubić wytrawnych gołębi. Wiem z doświadczenia, że można odpisać takie gołębie, jeśli one nie są pierwszego dnia w domu. W późniejszej części sezonu takie sytuacje dają tym ptakom większe szanse. Straty są prawdopodobieństwem braku wolnych oblotów. Dlaczego gołębie, które gubimy w lotach treningowych w marcu lub kwietniu, wracają później bardzo rzadko. Przyczyną tego jest najprawdopodobniej fakt, że w poprzednich miesiącach one były w długiej bezczynności. Zresztą to samo obowiązuje, gdy na noc gołębia brakuje w zimie. Rzadko taki gołąb wraca z powrotem. Są przeciwnicy takiego stanu: np. u De Klaka gołębie latały całą zimę mimo, że on kupował gołębie u Janssenów za duże pieniądze. Kto gubi rzadko gołębie.... champion dalekich dystansów Lippens. On nawet późniejsze młode wysyła daleko. One jednak mają do dyspozycji codziennie wolny oblot lecz gołębniki są otwarte dniami i nocami i ... prawie pióra nie gubi. Trenowanie przy pięknej pogodzie. Na wiosnę będziemy mieli niewielkie straty, kiedy gruntownie przetrenujemy swoje gołębie, jak super gwiazda Eric Limbourg. On zaczyna już w lutym, wywozi gołębie przy pięknej pogodzie. Wydawało by się, że to trochę za wcześnie, jednak udowadnia, że jest to duża wartość. Odważam się przy dobrej pogodzie rozpoczynać treningi od połowy marca. Wielokrotnie już to przerabiałem, że moje gołębie na początku kwietnia były już dobrze przygotowane, podczas moi towarzysze sportu mieli problemy. Jeśli sezon stoi przed drzwiami, bez względu na pogodę należałoby je przetrenować. Jeśli się na to nie decydujemy to musimy takie nie wylatane gołębie dać na start i trzeba kupować następne. Hodowcy, którzy mają cały dzień do dyspozycji mają łatwiej. Z kolei ci co pracują, mają trudniej, bo nie mogą wykorzystać „pięknej” pogody. Przy rywalizacji o orzechy walczą z temperamentem. W koszu stają się spokojne. W locie konkursowym są w czołówce. To zachowanie dobrych i wyróżniających się wdowców. Z młodymi gołębiami rzeczy mają się inaczej. Czy odniesiemy sukces bez czasu dla gołębi! Czy w obecnym czasie, w którym sport gołębiarski wymaga dużo nakładu pracy i to pracy profesjonalnej, możemy zapomnieć o sukcesie, kiedy mamy mniej czasu? Absolutnie nie! Kees i Aart holenderska wspólnota odnosząca sukcesy w super współzawodnictwie, z ich wspaniałymi gołębiami „Rocky” , „Mickey” i innymi, codziennie oboje już wcześnie rano jechali do pracy. Cały dzień pracowali i z powodzeniem grali gołębiami starymi (!). A więc da się to pogodzić. Czytam czasami, że ktoś dobrze gra ponieważ 365 dni całkowicie poświęca gołębiom. Dlaczego reporterzy tak piszą? Zapytuję. To nie jest prawdą i tylko zniechęca hodowców, którzy pracują cały dzień. One idą do kosza bez widzenia się ze swoimi samiczkami. Celowe jest ostrożnie otworzyć celkę i obrócić miskę. Wdowce już wiedzą o co chodzi. Przy gołębiach młodych rzecz dzieje się inaczej. Kamień mają w żołądku ci, którzy chcą błyszczeć gołębiami młodymi, a mają mało czasu. To kwaśne uczucie. Mieć mało czasu i chcieć grać dobrze młodymi. Niestety w dzisiejszym czasie można o tym zapomnieć. Trzeba zatem się dopasować do swoich osobistych okoliczności. Planować dawkowany trening. Trenuję swoje gołębie szczególnie wtedy, gdy drugi raz są dobierane do pary, są więc „na rozruchu”. Wypada to końcem marca. Takie przygotowania są godne uwagi i mają następujące zalety: gołębie uczą się wdowieństwa niejako „od ręki”. Kiedy one przylatują z lotu treningowego, w domu za każdym razem zastają swoją partnerkę. Przede wszystkim ważne to jest u roczniaków. Wchodzą w zasady wdowieństwa. Oni uczą się szybko wchodzić, zanim sezon się zacznie. osiągniemy też tym postępowaniem, że nie będzie trzeba w sezonie pokazywać już samiczek. Pokazywanie samic to także, wydaje się, niezbędna praca. Poza tym wdowcy idą do kosza, po pokazaniu samiczek, niespokojne. To jest sytuacja ujemna, szczególnie przy gorącej pogodzie. Gdy one przychodzą do kosza niespokojne, mają mniej zapału do walki, gdyż „dziobią się po głowach”. Poza tym wdowcy więcej wytrzymują, kiedy nie pokazuje się im samicy. Pierwsze loty treningowe z krótkich odległości! Moim zdaniem, błędne jest myślenie, że przygotowywane gołębie jest lepiej wywozić daleko. Czy one uczą się drogi, czy one lecą od wieży kościelnej do wieży kościelnej? To tak nie jest. Gołębie lecące lot 400 km, mogą lecieć 600 km lub więcej mimo, że takie punkty rozpoznawcze istnieją. Jeśli pierwszy lot konkursowy jest od 100 km, niektórzy hodowcy wywożą stopniowo swoje ptaki aż do takiej odległości. Wydaje mi się to bezsensowne. Wystarczy wywieść 5 razy na około 25 km. Wiem, że są ludzie, którzy mówią zobaczyć St. Quentin, jest w nich jednak dużo fantazji, mają złe spojrzenie i zły charakter. Pozwalać startować razem czy nie? Wiem od Williama Geertsa, który przez wiele lat dominował w unii Antwerpia, że jego wdowce startowały różnie. Na początku on wypuszczał je razem, później w mniejszych grupach. Może być też dokładnie odwrotnie. Okazuje się, że razem ptaki latają szybciej. Zdarza się czasami, że w pierwszych lotach treningowych wyróżniają się roczniaki. Są wcześniej niż reszta. Trzeba je dobrze obserwować, bo są to przeważnie te lepsze. Może być też i odwrotnie. Gołębie, które teraz przylatują później, często w lotach konkursowych są na listach konkursowych. Uważać należy też, kiedy na pierwszych krótkich lotach gołębie przylatują z opóźnieniem, że dalej będzie lepiej. To nie jest dobra myśl! Zgubimy je gdy one nie są zdrowe. Siła leży w spokoju! Nerwowe samce tresowane do walki są rzadko dobrymi wdowcami. Dobre wdowce są przeważnie spokojni i w koszu i w gołębniku. One stają się żywsze, kiedy mogą polatać. Hodowcy, którzy posiedli sztuką lotowania samiczkami uważają tak samo. On faworyzują samice spokojne i nie stale gotowe do parowania. Dość wiele dobrych gołębi miało imiona „Vechter” (= wojownik). Jednak to imię odnosiło się bardzo często do bojów z hodowcą, nie zaś z towarzyszami w gołębniku. Te niespokojne typy, które prawie nigdy nie siedzą cicho, rzadko są dobre.

Gołębie Hodowcy Ogłoszenia Strony PZHGP - serwis dla hodowców gołębi ©2008 mojegolebie.pl